- today
- label Suplementacja
- favorite 0 polubień
- remove_red_eye 16190 odwiedzin

Kreatyna HCL - czy warto dopłacać?
Kreatyna HCL, to inaczej chlorowodorek kreatyny, czyli połączenie cząsteczki kreatyny z kwasem chlorowodorowym. Brzmi groźnie, ale nic bardziej mylnego.
Dzięki takiemu połączeniu jest to niezwykle stabilna, wydajna i odporna na kwaśne środowisko żołądka forma kreatyny. Wynika z tego również to, że HCL jest bardzo łagodna dla naszego układu trawiennego, można by rzec kompatybilna. Niewielki odsetek osób, które odczuwają dyskomfort żołądkowy po spożyciu innych form kreatyny, powinny sięgnąć właśnie po chlorowodorek.
Zalety i wady
Jak już wcześniej wspomniałem, niewątpliwą zaletą tego związku kreatyny jest to, że nie powoduje rewolucji żołądkowych. Oprócz tego HCL ma jeszcze jedną, największą moim zdaniem, zaletę - jest wysokowydajna. Co mam przez to na myśli?
Klasyczny monohydrat kreatyny spożywamy w ilości 5-6 g dla optymalnego efektu. Taka ilość wynika między innymi z faktu, że źle on znosi przebywanie w naszym układzie pokarmowym, zwłaszcza w żołądku i zanim dotrze do jelit, gdzie następuje wchłanianie, mamy całkiem spore “ubytki na metrażu”. Mono konwertuje do bezużytecznej dla nas kreatyniny i jest to szacunkowo 1/3 dostarczonej porcji. Chlorowodorek nie ma tego problemu lub konwersja występuje w niewielkim zakresie. W związku z tym porcja 3 g kreatyny HCL jest równoważna z 5 g monohydratu. Jest to znacząca różnica, nawet z tak błahych powodów jak konieczność łykania 2-3 kapsułek, zamiast 4-5.
Należy w tym miejscu wspomnieć również o aspekcie wiązania wody w mięśniach przez tę formę kreatyny, który w zasadzie nie występuje. Jest to zatem świetny wybór dla osób, które liczą każde 0,5 kg, np sporty walki.
Z moich obserwacji wynika, że dla sporej części osób dużą zaletą będzie też świetna rozpuszczalność proszku. W przypadku na przykład innych kreatyn czasami słyszę, że nie rozpuszcza się idealnie i coś tam pływa na dnie. Wtedy zawsze polecam kreatynę, która wiem, że jest lepiej rozdrobniona i nie ma tego problemu. Oczywiście ten "piasek" na dnie szklanki czy shakera na nic nie wpływa i nic nie zmienia, wystarczy dolać trochę wody i dopić do końca, no ale nie każdy lubi.
Niestety, jak to mówią, nie ma kreatyny bez kolców i tutaj takim kolcem jest smak. O ile kapsułki całkowicie lub w większości blokują doznania smakowe, tak wersja proszkowa pozostawia wiele do życzenia. Z chemicznego punktu widzenia kreatyna HCL, to sól. Jej smak jest słono-gorzki i nie należy do najprzyjemniejszych. Warianty smakowe nieco koją ten ból, ale zależnie od smaku preparatu ta słona gorycz nadal się przebija w mniejszym lub większym stopniu. Muszą na to zwrócić uwagę szczególnie osoby wybredne. Ja osobiście nie mam super wrażliwych kubków smakowych, ale zakupiona przed laty grapefruitowa HCL pozostawiła niemałą skazę na mojej psychice - kwaśno-gorzki grapefruit i słono-gorzka kreatyna, to nie jest dobre połączenie. Poszukajcie smaków słodkich lub słodko-kwaśnych.
Podsumowanie
Na sam koniec dwie sprawy.
Po pierwsze, odpowiedź na pytanie: "Czy warto dopłacić?". Zdecydowanie warto, bo kiedy zrobimy rachunki okaże się, że koszt HCL będzie równy z monohydratem czy jabłczanem porcja do porcji - przecież będziemy jej dawkować mniej, niż pozostałych. Chlorowodorek będzie droższy na półce, ale na koniec dnia koszty się wyrównają.
Po drugie, co zawsze powtarzam, znajdź kreatynę dla siebie. Istnieje ze 20 lub więcej form kreatyny, ich różnorakie miksy, etc. Mimo, że końcowy efekt po tych 6-8 tygodniach będzie we wszystkich z nich taki sam, bo to przecież jednak kreatyna, to różne związki, z którymi jest ona połączona, mogą przynieść różne odczucia i inaczej wpływać na organizm. I tak jak się mówi, że mono najlepsze na masę (bo najlepiej nawadnia mięśnie), a jabłczan na redukcję/wytrzymałość (bo kwas jabłkowy wspomaga produkcję energii), to następny w kolejności do sprawdzenia jest właśnie HCL. Najbardziej kompatybilny z naszym procesem trawienia, najlepiej wchłanialny.
Sprawdź na sobie, bo może się okazać, że to właśnie HCL jest idealną formą kreatyny dla ciebie i twojego organizmu. Nie wierz w stwierdzenia, że "kreatyna, to kreatyna, kup najtańszą". W tym zdaniu jest tylko pół prawdy.
I tak na marginesie, ja po latach testów stwierdzam, że "moją" kreatyną jest cytrynian kreatyny. Najlepiej "wchodzi", najlepiej i najszybciej odczuwa efekty.